*****
-Iris, teraz uważnie posłuchaj mistrza Silana-powiedziała Fragoria odkładając pustą filiżankę. -Mam nadzieję, że do nas dołączysz.
-Dołączę?
-Zaraz wszystko zrozumiesz. Miejsce, w którym teraz jesteśmy, jest kwaterą główną naszej stosunkowo niewielkiej organizacji -zaczął Silan. -Funkcjonujemy już od dawna, z rozkazu króla szkolimy i dajemy schronienie takim jak wy, czyli uciekinierom. Oczywiście, nie takim przypadkowym, każdy kandydat był uprzednio dokładnie sprawdzony, a wielu z nich jest naszymi dawnymi znajomymi. Zapewne jesteś ciekawa, po co istniejemy? Z założenia mamy być pewnego rodzaju specjalną grupą wywiadowczą. W razie potrzeby mamy również zezwolenie od króla na zabijanie potencjalnych wrogów królestwa, także tych zamieszkujących w innych krajach. Dostajemy także wiele zleceń od osób prywatnych wiedzących o istnieniu naszej organizacji, jednak król oficjalnie nie pozwala nam ich realizować -wyjaśnił. -Całą organizacją zarządzam ja wraz z Fragorią, nad nami jest tylko Lonerin... znaczy... oczywiście miałem na myśli naszego króla Lonerina. Nosimy nazwę Gildii Srebrnej Anakondy, więc nawet jeśli ktoś pozna tę nazwę, nie zorientuje się, jakie są nasze cele.
-I to wszystko?
-A co jeszcze chciałabyś wiedzieć? -prychnął Dorian.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem i odpowiedziała:
-Nie rozumiem dlaczego jest tu tak mało kobiet? Poza tym, w końcu dalej nie wiem co mieliście na myśli mówiąc o grupach? Chociaż, chwila... –mruknęła, a po momencie zastanowienia na jej twarz wypłynął tryumfujący uśmiech.
-Tak, właśnie tak Iris, wiedziałam, że sama na to wpadniesz -przytaknęła Fragoria. Kobiet jest mniej, ponieważ każda dziewczyna jest dowódcą jednej z grup, która składa się z samych mężczyzn. I to nie dlatego, że uważamy, że kobiety są lepsze czy coś. Po prostu te, które się tu znalazły są po dokładniejszym szkoleniu niż większość naszych chłopców i dlatego są na takich stanowiskach, a nie innych. Na ten moment grupy są cztery, a poza tym mamy jeszcze kilkudziesięciu nie przyporządkowanych ludzi, którzy są w trakcie doskonalenia swoich umiejętności.
-Myślę, że póki co, taka wiedza musi ci wystarczyć. O wschodzie słońca znowu tu wrócisz, ale na razie musisz wrócić na górę i położyć się spać. Na pewno jesteś bardzo zmęczona –powiedział mistrz.
-Zaprowadzę ją –zaoferował się kuzyn nastolatki.
-Nie dziękuję. I nie mów o mnie, tak jakby mnie tu nie było. Właśnie skończyłam siedemnaście lat i według prawa jestem już dorosła –warknęła. –Mogę pójść sama.
-Nie ma mowy –zaprotestowała Mistina, która stała z boku i przysłuchiwała się rozmowie. –Myślę, że Kain i Sulana mogą cię odprowadzić i odpowiednio się tobą zająć. Przed świtem przyprowadzą cię z powrotem.
-Tak będzie najlepiej –zgodził się Silan. –My musimy tu zostać i zająć się Dorianem, który znowu sprawił nam problem –zaśmiał się. –Jak wrócisz, będziesz już miała przygotowany pokój.
-No dobrze –przytaknęła Iris i razem z kobietą zeszła na dół. W swoim biurze jej wychowawcy szeptem rozmawiali o czymś z Dorianem.
Mistina poprowadziła ją do ogniska i ręką wskazała parę młodych ludzi, którzy komenderowali wydawaniem posiłku. Po chwili zawołała ich do siebie.
-Czy stało się coś ważnego? –spytała dziewczyna. –Wiesz, że jesteśmy teraz zajęci. Dowództwo znowu kazało nam dopilnować przydzielania posiłków, żeby tamtych dwóch po raz kolejny się nie pokłóciło.
-Nie denerwuj się Sulano, przecież wiesz, że ani Fragoria, ani Silan po zleceniu nam czegokolwiek bez powodu nie zmieniają zdania i nagle nie dają nam nowych poleceń –uciszył ją chłopak. -Chyba, że miała miejsce wyjątkowa sytuacja. Tak,więc co się stało?
-Macie odprowadzić Iris do domu Fragorii i towarzyszyć jej aż do świtu, a potem z nią tutaj wrócić. Dopilnuję podziału jedzenia za was –zaproponowała, widząc niezadowoloną minę towarzyszki Kaina i zostawiła nastolatkę z nieznajomymi.
-Jestem Kain, adiutant Fragorii –przywitał się chłopak i wyciągnął do niej rękę na powitanie. –A to Sulana, adiutantka Silana –dziewczyna nawet na nią nie popatrzyła. Wyglądała na bardzo zawiedzioną swoim nowym zadaniem. –Nie przejmuj się, ona zawsze jest taka naburmuszona –szepnął Kain.
-Może już byśmy poszli –zrzędliwie zaproponowała adiutantka i ruszyła w stronę bramy, którą poprzednio weszła Iris.
-Tylko nie zbocz w jakieś boczne korytarze, przecież wiesz, że jeszcze nie sprawdziliśmy wszystkich!
Sulana z wściekłą miną odwróciła się w ich stronę i machnęła ręką, żeby się pospieszyli. Adiutant miał racje, w korytarzach można się było zgubić. Kiedy się z nią zrównali, puściła Kaina przodem i podała mu pochodnię, a ten z zawadiackim uśmiechem otworzył przed nimi drzwi, po czym poprowadził dziewczyny ciemnymi korytarzami.
Przepraszam, że wracam po tak długiej przerwie z tak krótkim fragmentem :) Postaram się pisać częściej, ale przez cały styczeń miałam pełno roboty.
A nowa notka już się tworzy.